8 lipca 2021 r. w Warszawie panował upał. Według archiwalnych serwisów, temperatura odczuwalna wynosiła ok. 30 stopni. Pewnie dlatego Tomasz Lis na spotkanie ze mną o godz. 11 w kawiarni przy ul. Francuskiej przyszedł w krótkich spodenkach i koszulce.
Dość szybko na czole Tomasza Lisa pojawił się pot. Nie wiem czy to z powodu pogody, czy dlatego, że zdecydowanie zareagowałem na jego propozycję przejścia do Newsweeka. Moja odpowiedź była zdecydowana, bo Lis w trakcie rozmowy obrażał mojego obecnego pracodawcę, czyli Wirtualną Polskę oraz mojego kolegę, jednego z byłych dziennikarzy Newsweeka. Wyrażał się także niepochlebnie o swoich podwładnych z Newsweeka. Szybko podziękowałem za propozycję.
Zapamiętałem z tego spotkania jeszcze fakt, że Lis jako ostatecznego argumentu użył faktu, że w Newsweeku będę miał swój podcast. Uznałem to za żenujące, ale pożegnaliśmy się bez urazy.
Po kilku miesiącach, w lutym 2022 r. Lis znowu się odezwał. Pisał na Twitterze. Zakładam, że przed udzieleniem wywiadu Agnieszce Wiśniewskiej nie odświeżył sobie tej konwersacji. Z wiadomości wynikało, że Lis ma dla mnie ofertę dużo ciekawszą. Kilka osób w nieoficjalnych rozmowach potwierdziło mi, że Lis rzeczywiście ma dla mnie poważną propozycję. Odpowiedziałem Lisowi, że możemy się spotkać. Nie byłem zainteresowany zmianą pracy, ale skoro rozmawiam z gangsterami i kibolami, to dlaczego nie pogadać z naczelnym dużego tygodnika? Umówiliśmy się w tym samym miejscu 18 lutego o godz. 12.
Ale dzień przed Lis odwołał spotkanie. Napisał, że doszły do niego słuchy, że niepochlebnie wyrażam się na temat jego i jego pracy, więc jest zmuszony odwołać spotkanie. No cóż, kiedyś w końcu szacowny redaktor Newsweeka musiał zrobić risercz na mój temat… Nie wiem o jakim konflikcie interesów teraz mówi, skoro to on bardzo chciał mnie zatrudnić.
O tych spotkaniach informowałem swoich przełożonych, ale i wielu znajomych z branży. Traktowałem to jak anegdotę. Gdy kilka miesięcy później rozpocząłem pracę nad tekstem o tym, co Tomasz Lis robił pracownikom i pracowniczkom Newsweeka, uznałem to za ironię losu. Oto przyszło mi odkrywać ciemną stronę człowieka, który składał mi poważne propozycje pracy. Nie wiem czy historia ostatnich miesięcy czegoś go nauczyła, skoro kłamie w wywiadzie, używając przy tym słów „odstrzeliłem (…) Jadczaka”. Wciąż liczę, że sprawa rozstania Tomasza Lisa z redakcją Newsweeka zostanie kiedyś dokładnie wyjaśniona przez niego albo przez właściwe organy państwa.
Cześć
A ja mam takie pytanie zawodowe. Czy WP rekrutuje reporterów albo researcherów do Magazynu? Jak się tam zgłosić, bo w zakładce kariera są tylko działy IT, księgowości, reklamy itp…
Pozdrawiam i gratuluję świetnych tekstów i nagród. Katarzyna Gałek